wtorek, 16 kwietnia 2013



                          Św. Weronika Giuliani


       Weronika urodziła się we Włoszech 27 grudnia 1660 roku. Na chrzcie otrzymała imię Urszula. Według źródeł, od najmłodszych lat wykazywała oznaki świętości, a pierwsze słowa, które wypowiedziała w wieku 18 miesięcy brzmiały: "Postępuj sprawiedliwie, Bóg Ciebie widzi", które wypowiedziała do pewnego nieuczciwego sprzedawcy.  Gdy miała 5 lat, zmarła jej matka i od tego czasu była wychowywana przez ojca. W wieku 16 lat, wstąpiła wbrew woli ojca do zakonu kapucynek, w klasztorze przeszła wszystkie stopnie hierarchii: była furtianką, kucharką, szatniarką, piekarką, zakrystianką. 
Weronika, była dla siebie bardzo surowa, ale dla swych podopiecznych była bardzo troskliwa. Dbała, żeby nie brakowało im nigdy jedzenia, ubrania, czy środków do leczenia. Kiedy została przełożoną nowicjatu, miała pierwsze widzenie: ujrzała tajemniczy kielich. Od tej pory była pewna, że Bóg wybrał ją do jakiegoś niezwykłego dzieła. W dzień Bożego Narodzenia podczas kolejnej wizji Weronika otrzymała pierwszy stygmat: ranę przebitego boku Jezusa, a w Wielki Piątek następne - pozostałe Jego rany. Stygmaty te sprawiały jej straszne cierpienia. Próbowała ukryć je przed innymi siostrami, ale nie udało się to i stało się to przyczyną jeszcze większych jej cierpień. Na polecenie władz kościelnych poddawano ją ciężkim badaniom, pozbawiono urzędu mistrzyni nowicjatu, prawa głosu w klasztorze, a innym siostrom polecono, by traktowały ją jak oszustkę. Wiele cierpień sprawił jej także spowiednik, który nie rozumiejąc jej stanów, poczytywał je za opętanie szatańskie, za symulowanie świętości. Nakładał na nią ciężkie pokuty, a nawet doszło do tego, że zakazał jej przyjmować Komunię św. 
Wszystkie prześladowania Weronika znosiła z wielkim spokojem, pogodą ducha i pokorą. Mawiała: "Krzyże i męki są radosnym darem dla mnie z Bożej ręki"; "Spadnijcie na mnie wszystkie kary, choćbyście były bez miary". Wszystkie swoje cierpienia ofiarowała za nawrócenie grzeszników, by ich ratować od wiecznego potępienia. 
Do tych cierpień zadawanych Weronice przez otoczenie dołączały się dolegliwości i choroby. Przeżywała też bardzo bolesne cierpienia duchowe: oschłości, stany opuszczenia i osamotnienia duchowego, co św. Jan od Krzyża nazywa "nocą zmysłów" i "nocą ducha". 
Nagrodą i pocieszeniem dla świętej za te wszystkie cierpienia były dary ekstaz i widzeń nadprzyrodzonych. Przeżyła Weronika mistyczne zaręczyny i zaślubiny z Chrystusem, potem stygmaty, które na jej prośbę po 3 latach znikły, chociaż cierpienie ran Chrystusa pozostało. W nagrodę za serdeczne nabożeństwo do Męki Pańskiej miała też otrzymać w swoim sercu wyryte znaki tej męki.
Św. Weronika Giuliani odeszła do Pana w klasztorze Citta di Castello 9 lipca 1727 w 67. roku życia. Zmarła na apopleksję, po bardzo bolesnej, trzydziestotrzydniowej agonii. Miała sześćdziesiąt siedem lat, z których pięćdziesiąt spędziła w klasztorze Città di Castello. Zamykając na zawsze oczy, powiedziała: „Znalazłam Miłość, Miłość, która pozwoliła się oglądać!”.Z polecenia późniejszych spowiedników zostawiła Weronika dziennik, w którym opisuje swoje mistyczne przeżycia, a także listy i poezje.
1839 r. została wyniesiona na ołtarze przez papieża Grzegorza XVI. 

Jej nietknięte piętnem czasu zwłoki można oglądać w klasztorze we Włoszech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz