niedziela, 30 czerwca 2013

Pan, gdy się w sercu przyjmie, jest jak kwiat,

spragniony ciepła słonecznego.
Więc przypłyń, o światło z głębin niepojętego dnia
i oprzyj się na mym brzegu.

Płoń nie za blisko nieba
i nie za daleko.
Zapamiętaj, serce, to spojrzenie,
w którym wieczność cała ciebie czeka.

Schyl się, serce, schyl się, słońce przybrzeżne,
zamglone w głębinach ócz,
                                                                                                       nad kwiatem niedosiężnym,
                                                                                                        nad jedną z róż.




***

Jest we mnie toń przeźroczysta,
dla mych oczu zasnuta mgłą -
kiedy, jak potok upływam zbyt bystro,
na tak głębokie nie zasługuję dno.

Tam Pan mój co dzień przychodzi i pozostaje -
smuga krwi gdy zatapia się w śnieg -
- i poznany wzajemnie poznaje
i wzajemną obfitością tchnie.

Gdyby wtedy ktoś toń przeźroczystą
potrafił odsnuć z mgły,
ujrzano by - w jakiej nędzy -
ujrzano by - w kim -

i ujrzano by - jaka światłość
zalewa przyćmioną toń,
ujrzano by - w sercu ludzkim,
najprostszym z słońc. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz